Mówi producent Chris Milburn:
„Opisując nasz film używam terminu ‘horror psychologiczny’. W przeciwieństwie do dreszczowców (thrillerów), które generalnie bardziej skupiają się na tym, KTO coś zrobił. W filmie „Demon: historia prawdziwa” to nie jest najistotniejsze. To taki film, o którym ludzie długo nie zapomną i będą o nim rozmawiać.”
Na pytanie, co było największym wyzwaniem podczas produkcji, Chris Milburn mówi: „Pierwszym był Courtney Solomon, który jest bardzo utalentowanym, ale i bardzo wymagającym reżyserem! Zdałem sobie sprawę, że nie będzie to takie proste przedsięwzięcie i naprawdę musiałem być bardzo skupiony żeby wszystko było przygotowane dla niego na czas.
Pracowaliśmy głównie w Rumunii (tam jest dużo taniej niż na przykład w Kanadzie), z bardzo liczną rumuńską ekipą, wspomagani ludźmi z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Kanady, Stanów, a nawet z Nowej Zelandii. Na planie nie obyło się bez problemów językowych, ale tak to bywa w międzynarodowych ekipach.
Najbardziej nerwowym chyba momentem były zdjęcia w Curtea de Argeş. Padał deszcz, padał śnieg – ciągle dostawaliśmy paranoi, że nikt nie da rady dojechać do nas na czas, albo że my nie dostaniemy się na kolejne miejsca zdjęciowe. Kręciliśmy tam cały tydzień, ale i tak musieliśmy jeszcze raz tam wrócić. To była naprawdę ciężka robota. Opłaciło się jednak, bo to miejsce wniosło niesamowity klimat do naszego filmu.”